Możesz mieć 18 lat.
Możesz mieć 30 lat.
Możesz mieć 50 lat.
Nie ważne w jakim wieku jesteś. Twoje nawyki i relacja z rodzicami zostaje zapewne w większej mierze niezmienna.
Co to dokładnie oznacza?
Dosyć często spotykam się z rodzinami, w których dziadkowie czyli rodzice rodziców ingerują zarówno w ich życie, jak i sposób wychowania ich dzieci. Nic w tym nie ma dziwnego skoro działo się tak przez całe życie, a młody dorosły pozwalał na taką ingerencję.
A dlaczego się tak dzieje?
Zazwyczaj nie przypadkowo. Dwie osoby poznają się i zakochują w sobie, tworząc związek. Ich rodzice są obecni w ich życiu w mocnym tego słowa znaczeniu dopóki ich relacja się nie rozwinie i nie zaczną, jak to się mówi, wychodzić z gniazda. Tak, chodzi o moment wyprowadzki, który jest bardzo bolesny dla każdego rodzica.
Jest to sygnał świadczący o zaradności i chęci większej swobody, która przekłada się na wyizolowanie i ograniczenie kontaktu z rodzicami. A co wtedy robią rodzice? Bardzo często nie godzą się z tym procesem ponieważ uważają, że w dalszym stopniu są potrzebni i co ważniejsze, czują się potrzebni.
Czują, że mogą pomóc i wyręczyć w pewnych kwestiach. Relacja młodych ludzi w pewnym momencie nabiera rozwoju i staje się związkiem małżeńskim, w którym pojawiają się dzieci.
I bum.
Nagle okazuje się, że młodzi rodzice chcą wychowywać dzieci ale przez swoich rodziców stają się ograniczeni w tej dyscyplinie. Dziadkowie, bo teraz można ich tak nazwać, próbują narzucić swój tok wychowania i uważają go za bardzo dobry. Taki, który nie wymaga zmian i wprowadzenia poprawek, w końcu wychowali swoje dzieci i dobrze im to wyszło więc starają się także wychować swoich wnuków.
Tutaj pojawia się problem ponieważ różnica pokoleń jest zbyt duża aby móc w sposób poprawny zadziałać. Dziadkowie, którzy będąc młodsi 20, czy też 30 lat orientowali się w istniejącym świecie, a teraz o tyle lat później ten sam świat, tylko bardziej rozwinięty jest dla nich niepojęty, mimo iż wydaje im się zupełnie inaczej.
Rozwój technologii, rozwój nauki, ogólny rozwój świata jest dla nich nowościami, które mogą traktować i odbierać jako zło, przed którym trzeba się strzec.
Może zaistnieć także konflikt wychowawczy, poprzez dwie odmienne teorię świata, uzależnione od dopasowania do istniejących czasów i jak wcześniej pokreśliłam, wieku. Młodzi rodzice będą stawiać na inne priorytety niż dziadkowie, dlatego też zaistnieć może między nimi zgrzyt i brak dopasowania myślowego.
Mówimy tutaj o konflikcie pomiędzy dziećmi, a rodzicami, które są podzielone różnicą jednego pokolenia, a co z wnukami?
Tutaj dopiero zaczyna się ciężka sprawa ponieważ różnica ta staje się podwójnie większa niż w poprzednim przypadku, zatem różnica sposobów myślenia, w chwili rozwoju dziecka zacznie się diametralnie różnić i ciężko będzie doprowadzić do pojednania.
. . .
Jakiś czas temu rozmawiałam z przesympatyczną kobietą, która mogła mieć koło 60 lat. Od samego początku aż do teraźniejszego momentu mieszka w tym samym domu co jej mama, tyle, że wejście do jej mieszkania jest od lewego boku, a wejście do mieszkania jej mamy znajduje się z drugiej strony.
Zastanawiałam się jak to jest mieszkać przez tyle lat ze swoimi rodzicami, dlatego też zadałam jej pytanie dotyczące istniejącej relacji pomiędzy nimi.
Kobieta ta odpowiedziała:
“To jest coś strasznego, nigdy tego nie rób. Uciekaj póki tylko możesz bo będzie za późno. Zawsze chciałam się wyprowadzić, ale z racji tego, że moja mama jest sama nie chciałam także jej zostawiać na pastwę losu, bo wiem, że tak by się czuła.
Poznałam faceta, z którym miałam rozpocząć własne, niezależne życie, ale stało się inaczej. Mama zaproponowała, że można podzielić dom i zamieszkać w nim wspólnie- ona przejmie jedną część, a my drugą. Nigdy nie była osobą nachalną i ciężką do życia, dlatego stwierdziłam, że to wcale nie głupi pomysł. Myliłam się. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie zgodziłabym się na takie posunięcie. Nie wiedziałam z czym to się wiąże więc powiedziałam, że zgadzam się na taki pomysł, a mój bierny mąż, zgodził się ze mną.
Od tego momentu nasze życie wyglądało tak, że mama przychodziła do nas codziennie. Czułam się nie swobodnie, czułam brak prywatności i przestrzeni osobistej. Wyobraź sobie sytuację w której rozmawiasz przez telefon o prywatnych sprawach, a twoja mama siedzi obok.
Tak, ja mając 40 lat nie mogłam mieć przed moją mamą żadnych tajemnic, ona wszystko chciała wiedzieć, wszystko chciała słyszeć i wszystko chciała widzieć, a kiedy pozbawiałam ją tego, obarczała mnie winą.
Pytała mnie dlaczego ukrywam przed nią różne sprawy, nie myśląc o tym, że potrzebuje większej przestrzeni osobistej. Nie rozumiała tego nawet wtedy kiedy wprost przekazywałam jej takie stwierdzenia. W zasadzie nie wiem dlaczego mówię o tym wszystkim w formie przeszłej, skoro są to dalej istniejące problemy.”
Dużo myślałam o tych słowach i zdałam sobie sprawę z tego, że nie ważne jak cudownych mamy rodziców, jak bardzo ich kochamy i jak bardzo są dla nas ważni, nie powinniśmy decydować się na decyzje spędzenia z nimi całego życia.
Zauważyłam też, że relację stają się zdrowsze, kiedy dzieli nas rozłąka, kiedy mamy czas aby zatęsknić i kiedy nie widzimy się ciągle.
Dużo rozmawiałam z osobami, które swoich rodziców widzą rzadko. Zawsze osoby te są zadowolone ze swoich relacji z nimi, co świadczy o tym, że w pewnym momencie powinniśmy odciąć pępowinę i ruszyć w świat bez pomocniczej ręki mamy, bądź taty…
Kiedyś może być na to za późno
0 Comments